Jak już informowaliśmy, w lutym br. zespół ratownictwa medycznego przybył w ciągu 14 minut od zgłoszenia do dziecka, które uległo zakrztuszeniu orzechem w Kobylu. Dziewczynka w momencie wezwania karetki była w trakcie resuscytacji. 4-latka nadal jest w śpiączce, a prokuratura nie przedstawiła nikomu zarzutów w związku z postępowaniem służb medycznych w tym przypadku.
Postępowanie jest toczone w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Nie ma jeszcze żadnych zarzutów postawionych przez prokuraturę. Trwa ustalanie biegłych, którzy po zapoznaniu się z dotychczas już przeprowadzonym materiałem dowodowym, czyli przesłuchaniami wszystkich osób z personelu medycznego, tudzież innych osób w charakterze świadków, po zapoznaniu się z dokumentacją z tymi przesłuchaniami ustalą czy reakcja pogotowia ratunkowego personelu medycznego była prawidłowa, czasowa, i dopiero to pozwoli uzyskać odpowiedź na poszczególne pytania związane ze sposobem postępowania medycznego, pozwoli na ewentualne postawienie zarzutów przy twierdzeniu, że coś było nieprawidłowego przy działaniu służb medycznych lub też na umorzeniu postępowania. Obecnie prokurator jest na etapie wyszukiwania ośrodka opiniującego – wyjaśnia Mieczysław Dzięgiel, prokurator Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, w rozmowie z KBC24.
Przypominamy, że do zdarzenia doszło 11 lutego br. Czas dojazdu ambulansu do poszkodowanej wyniósł 14 minut i było to 14 km od miejsca stacjonowania karetki. Według komisji powołanej przez dyrektora szpitala w Bochni ambulans dojechał w wyznaczonym czasie na miejsce zdarzenia. Pojawiło się przypuszczenie, że przyjazd zespołu ratownictwa medycznego opóźnił się ze względu na to, iż lekarz był wtedy w toalecie.
Lekarz nie przebywał u siebie w dyżurce, gdzie standardowo jest, tylko znajdował się w toalecie z powodu ostrego nieżytu jelitowego – cytował wyjaśnienie złożone przez medyka Jarosław Kycia, dyrektor bocheńskiego szpitala w lutym br.
Doktor pracujący w zespole ratownictwa medycznego najpierw został zawieszony w pełnieniu obowiązków służbowych, a następnie rozwiązano z nim umowę zlecenie, gdyż nie dochował należytych procedur. Jego obowiązkiem było pozostawienie informacji, iż nie znajduje się w dyżurce.
Czytaj także:
– 4-letnia dziewczynka w śpiączce, lekarz zwolniony;
– Prokurator wszczął postępowanie ws. 4-latki z Kobyla.