Strona główna » News » 4-letnia dziewczynka w śpiączce, lekarz zwolniony

4-letnia dziewczynka w śpiączce, lekarz zwolniony

We wtorek, 11 lutego, oddział pogotowia ratunkowego w Bochni otrzymał zgłoszenie do dziecka, które uległo zakrztuszeniu orzechem w Kobylu. 4-letnia dziewczynka w momencie wezwania karetki była w trakcie resuscytacji. Obecnie przebywa w stanie ciężkim w szpitalu w Krakowie Prokocimiu.

W chwili, gdy wpływa zgłoszenie wyjazdu karetki, wszyscy ratownicy będący na miejscu informują się i zbierają, aby jak najszybciej wyjechać. W tej sytuacji lekarz z zespołu przebywał w osobnej dyżurce lekarskiej:
Dlatego został tam wykonany telefon, jednak lekarz nie odebrał, gdyż w tym momencie przebywał w toalecie. W tej sytuacji dopiero skontaktowano się z nim na prywatny telefon komórkowy. Wtedy dopiero odebrał i przyjął zgłoszenie w toalecie. Po tym telefonie szybko z niej wybiegł i wyruszył z pozostałymi członkami załogi karetki do dziewczynki – mówi Jarosław Kycia, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Bochni.

Po przyjeździe zespołu pogotowia do dziewczynki zostały jej udrożnione drogi oddechowe, pacjentka została zaintubowana. Podjęto czynności reanimacyjne. Natychmiast pacjentkę przywieziono do szpitala w Bochni, gdzie w wyniku kontynuacji resuscytacji serca zostało przywrócone krążenie i akcja serca. Następnie zabezpieczona pacjentka została przewieziona do szpitala w Prokocimiu w Krakowie – relacjonuje przebieg zdarzenia Jarosław Kycia.

W chwili, kiedy medyk opuszcza dyżurkę lekarską lub miejsce, w którym przebywa, lekarz czy ratownik powinien poinformować pozostałych członków zespołu, że udaje się nawet do toalety.

Lekarz nie przebywał u siebie w dyżurce, gdzie standardowo jest, tylko znajdował się w toalecie z powodu ostrego nieżytu jelitowego – cytuje wyjaśnienie złożone przez lekarza Jarosław Kycia.

Jeżeli są sytuacje, które ze względu na stan zdrowia czy inne przypadki wykluczają uczestniczenie lekarza w akcji, to w takich sytuacjach powinien on niezwłocznie powiadomić dyspozytornię, aby wyłączyła karetkę z ewentualnych wyjazdów do poszkodowanych – dodaje dyrektor Kycia.

W tym przypadku nie zaistniała taka potrzeba. Jednak nie było pozostawionej informacji przez lekarza, że chwilowo go nie ma, bo jest w toalecie. To spowodowało, że pozostała część załogi musiała podczas przygotowywania się do wyjazdu go poszukiwać, dzwoniąc na jego prywatny telefon co mogło spowodować, że czas wyjazdu karetki mógł się opóźniać.

Dyrektor powołał specjalną komisję, która ma zbadać zaistniałą sytuację:
Ponieważ doszły do nas pewne sygnały dotyczące tego wyjazdu, postanowiłem powołać komisję, która zbada to zdarzenie – informuje dyrektor bocheńskiego szpitala.

Komisja ustaliła, że karetka dojechała w wyznaczonym czasie na miejsce zdarzenia. Czas dojazdu ambulansu do poszkodowanej wyniósł 14 min. i było to 14 km od miejsca stacjonowania karetki.

Doktor pracujący w zespole ratownictwa medycznego najpierw został zawieszony w pełnieniu obowiązków służbowych, a następnie rozwiązano z nim umowę zlecenie, bowiem nie dochował należytych procedur. Czy zdarzenie miało wpływ na stan pacjentki ciężko wyjaśnić, gdyż w momencie zgłoszenia pozostali członkowie załogi szybko się zbierali i w trakcie dzwonili do lekarza. Kiedy byli gotowi i czekali w karetce, medyk wybiegł wprost z toalety do ambulansu.

Obecnie 4-latka przebywa  w ciężkim stanie w krakowskim szpitalu dziecięcym w Krakowie Prokocimiu.

Zobacz także

Łapanowski finał konkursu poświęconego Kapelanowi Wojska Polskiego ks. płk. Janowi Leonowi Ziółkowskiemu „W ojców wierze daj wytrwanie”

26 marca 2024 roku w CKZiU im. św. Jana Pawła II w Łapanowie odbył się finał konkursu dla uczniów szkół ...

2 komentarze

  1. czy to nie było po prostu nieszczęśliwy zbieg okoliczności?? przecież każdy z nas musi funkcjonować co i korzystać z toalet, jak jest taka potrzeba… szkoda dziewczynki (chociaż kto karmi dziecko orzeszkami i dlaczego rodzice nie zareagowali od razu i dlaczego podczas zgłoszenia nie byli rodzice instruowani na temat jak postępować, by pomóc a nie zaszkodzić), ale nie mamy też co wieszać psów na lekarzu!!!! oby dziecko wróciło do zdrowia jak najszybciej!!!

    • przeczytaj sobie artykul na gazecie krakowskiej ,wszystko jest opisane jak doszlo do zdarzenia,ratowali ja ale nie byli wsanie nic zrobic orzeszek wlecial do oskrzeli pechowo:-(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA
Change the CAPTCHA codeSpeak the CAPTCHA code