Sprawa uciążliwości, jakich doświadczają sąsiedzi klubu Boonga powraca, jak bumerang. Mieszkańcy złożyli skargę do Rady Miasta na opieszałość burmistrza, który nie chce odebrać właścicielowi lokalu koncesji na alkohol. Prośba o interwencję do Marszałka Województwa nie przyniosła oczekiwanego efektu.
Na lutowej sesji słyszeliśmy z ust mł. insp. Jerzego Bieżychudka, że podjęte zostały działania operacyjne. O szczególnym nadzorze okolic lokalu mówił także w wywiadzie z naszym portalem Komendant Powiatowy Policji Mariusz Dymura. Komisja alkoholowa przeprowadzała kontrole dwukrotnie w godzinach nocnych, choć nie ma umocowań prawnych aby działać po 22.00. W składzie komisji jest policjant, byli także pracownicy sądu. W wyniku kontroli nie stwierdzono naruszania prawa. Specjalna komisja z Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska sprawdzała też natężenie hałasu, ale i ono było w normie. Mieszkańcy twierdzą jednak, że właściciel lokalu był o kontroli poinformowany i dlatego muzyka grała ciszej.
– Nie można odebrać koncesji z powodu skargi mieszkańców. Według ustawy o wychowaniu w trzeźwości może to się odbyć, jeżeli w lokalu w przeciągu pół roku będą dwie interwencje policji. Wtedy to może być podstawa do odebrania koncesji. Interwencja policji czyli musi tam dojść do zakłócania porządku, ciszy nocnej – mówiła radna Celina Kamionka.
Radny Kosturkiewicz złożył wniosek o pozyskanie informacji z Policji, czy takie interwencje były. Jednak w świetle przedstawionych dokumentów, min. pisma do policji i straży miejskiej, komisja uznała, że skarga na burmistrza jest bezzasadna.
(BR)