Na kwietniowej sesji rady miejskiej powrócił temat związany z ptasim pomiotem na Placu Turka, Plantach Salinarnych oraz w Uzborni. W okresie wiosennym, gdy nie ma jeszcze liści na drzewach, nic nie jest w stanie zatrzymać ptasich odchodów. Bezproblemowe przejście po wyżej wymienionych miejscach jest bardzo trudne. Dlatego radni i urzędnicy zastanawiają się, w jaki sposób rozwiązać tę „bombardującą” kwestię.
Problem z ptakami był poruszany na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska, na którym urzędnicy bocheńskiego magistratu wyrazili swoją niemoc w tej kwestii, spowodowaną tym, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zakazała stosowania wszelkich sposobów na pozbycie się ptactwa, tłumacząc to, że w parkach znajdują się ptaki chronione. Jedynym rozwiązaniem jest wykorzystanie czynnika naturalnego, jakim byłby ptak drapieżny, który odstraszałby ptactwo, jakie znajduje się na terenie Placu Turka, plantach i Uzborni. Jednak jeden dzień pracy sokolnika w Bochni kosztowałby ok. 500 zł. Aby skutecznie odstraszyć ptactwo, sokolnik musiałby być wykorzystany w Solnym Grodzie przez ok. 2 miesiące.
Poddałem taki pomysł, żeby nie wynajmować sokolnika, tylko, aby w Bochni założyć szkółkę sokolniczą, bo jest taka możliwość. Uczęszczałem do technikum leśniczego, gdzie taka szkółka jest i myślę, że jestem w stanie doprowadzić do tego, żeby ktoś z tego technikum przyjechał i zainicjował taką szkółkę. I na pewno te 40 tys., które by były, możnaby rozpisać jako dotację dla takiej szkółki i na zakup sokoła oraz dbania o to, by szkółka była wizytówką miasta, a jednocześnie mielibyśmy 2 w 1, bowiem sokolnika można byłoby wykorzystać do odstraszania ptactwa z Placu Turka, plant i Uzborni – mówił radny Wojciech Cholewa na sesji Rady Miasta Bochnia.
Inną propozycję podał też radny Adam Korta, który twierdzi, że w okresie nielęgowym, czyli między październikiem, listopadem a końcem lutego można usunąć gniazda z tych drzew, bo wtedy jest ten okres, kiedy ptaki nie znajdują się w gniazdach. Gniazda w tym czasie są zupełnie puste. Myślę, że w tym okresie nie byłoby problemu te gniazda usunąć. To spowodowałoby, że w okresie wiosennym pojawią się nowe gniazda, ale to już nie będzie ich np. 50, ale 5. Te działania ograniczyłyby ilość gniazd w parkach, co zmniejszyłoby skalę problemu, który obecnie istnieje.
Ciekawą anegdotę, mówiącą o jednym ze sposobów pozbycia się ptaków, przedstawiła podczas obrad Marta Babicz. W poniższym materiale tv znajduje się wypowiedź radnej.
Czytaj także:
– Czy nad Bochnią będzie latał drapieżny ptak sokolnik?.
Ja mam lepszy pomysł zamiast przywiązywać ptakom chorągiewki , proponuje dać naszym mało efektywnym radnym, czerwone płachty i zobowiązać,zgodnie z opracowanym grafikiem, do latania z tymi płachtami po parkowych alejkach w celu odstraszania ptactwa wszelakiego. Bocheńskich niebieskich ptaków też. Może w tej dziedzinie się wykażą.