Podczas sesji rady miasta Bogdan Kosturkiewicz w wolnych wnioskach powrócił do tematu wycinki drzew na Uzborni. Na Komisji Rewizyjnej padło bowiem zapewnienie, że do najbliższych obrad urząd postara się odnaleźć jeszcze jakieś dokumenty, które potwierdziłyby ilość i wartość wyciętego drewna oraz gdzie ono trafiło.
Były burmistrz Bochni przypomniał także, że sprawa ta może trafić do prokuratury (pisaliśmy o tym tutaj):
Nie będzie to zawiadomienie prokuratury przeciwko konkretnej osobie tylko w sprawie – zaznaczył Bogdan Kosturkiewicz.
Podczas sesji włodarz Bochni, Stefan Kolawiński, zaprezentował fragmenty drzew, jakie zostały wycięte i o których jest mowa. Burmistrz pokazywał materiały radnym, aby jasno zobaczyli, że to jest pień wielkiego drzewa, które ma obwód 32 cm (…) oraz 35 cm. Zostały jeszcze wymienione inne drzewa, jakich obwód liczył odpowiednio 10 cm i 17 cm.
Włodarz Bochni przyniósł ze sobą również spis drzew, które zostały wycięte na Uzborni. Jest to wykaz sporządzony na podstawie warunków siwz (specyfikacja istotnych warunków zamówienia), a wcześniej programu funkcjonalno-użytkowego, który przygotował jego poprzednik. Stefan Kolawiński jasno stwierdził, że wynika z niego, iż największym drzewem wyciętym na Uzborni było to drzewo, które ma 107 cm obwodu i to była 1 sztuka. Burmistrz jeszcze wymienił pozostałą liczbę wyciętych drzew wraz z ich obwodami: 85 cm – 1 sztuka, 86 cm – 1 sztuka, 74 cm – 1 sztuka, 60 cm – 2 sztuki, itd.
Dodatkowo włodarz Bochni przedstawił obszerną treść pisma, jakie otrzymał od inwestora zastępczego, który realizował rewitalizację parku Uzbornia. To właśnie inwestor zastępczy posiadał informacje na temat wyciętego drzewa. W przytoczonym piśmie czytamy:
(…) Na etapie fizycznego realizowania umowy na wykonanie robót budowlanych z ryczałtową formą wynagrodzenia nie można doprecyzować zapisów umów w ten sposób, by nakazać wykonawcy przekazanie pozyskanego drewna, którego ilość ostatecznie została ustalona faktycznie w trakcie wykonywania ostatecznego wariantu projektu budowlanego i uzyskania decyzji pozwolenia na budowę. Niemniej na zasadzie współpracy z lokalnymi władzami samorządowymi wykonawca miał możliwość przekazać drewno na opał najuboższym. Nie oznacza fakt ten podstawy do wymuszenia na wykonawcy rozliczenia się szczegółowego z ilości odzyskanego drewna w trakcie wykonywanej budowy. Na marginesie należy zauważyć, że w przypadku wykazania pozyskania drewna przez miasto Bochnia w projekcie poprzez wyodrębnienie z ceny ryczałtowej tego zakresu robót, naszym zdaniem należałoby dokonać korekty środków Unii Europejskiej w związku z wystąpieniem oszczędności po stronie beneficjenta. Osoby odpowiedzialne za dystrybucję drewna przekazanego przez wykonawcę w ramach pomocy społecznej zostały wskazane w Zarządzeniu Burmistrza Miasta Bochnia (…) z 7 października 2012 roku.
Na podstawie tego dokumentu Stefan Kolawiński uznał, że to do wykonawcy należało zagospodarowanie tego drewna, natomiast staraniem samorządu bocheńskiego część tego drewna (…) została przekazana osobom, którym to drewno było potrzebne. Szczegółowych danych, komu drzewo zostało wydane, burmistrz jeszcze nie posiada.
Te wyjaśnienia Stefana Kolawińskiego nie przekonały Bogdana Kosturkiewicza, bowiem na Uzborni w decyzji starosty przeznaczono do wycięcia 942 drzewa, które liczyły co najmniej 10 lat, więc nie mogły mieć średnicy kija od miotły. Były włodarz Bochni przyznał, iż majątek, czyli drewno, które zostało wycięte, było własnością gminy miasta Bochnia.
Pan burmistrz sam sobie zaprzecza, bo z jednej strony twierdzi, że drzewa, które były na Uzborni, były własnością wykonawcy, natomiast z drugiej strony sam wydał zarządzenie, jak te drzewa zagospodarować. Albo faktycznie były własnością wykonawcy, albo były właśnie miasta i pan burmistrz miał prawo wydać zarządzenie jak je zagospodarować – podkreśla Bogdan Kosturkiewicz.
Radny uważa, iż te sprzeczne informacje i wątpliwości, co do wycinki drzew, powinna wyjaśnić prokuratura i ma nadzieję, że cała Komisja Rewizyjna będzie o to zabiegała.
Natomiast na koniec Stefan Kolawiński powiedział, iż z większością tez się tutaj zgadza i również w zakresie mienia, które powinno być miejskie, tylko problem polega na tym, że to ono byłoby miejskie, gdyby pan [Bogdan Kosturkiewicz – przyp. red.] to zabezpieczył w umowie i warunkach pfu i swiz.