Jak w mickiewiczowskim „Panu Tadeuszu” konflikt zażegnała burza. Dyskusja toczyła się w dużym napięciu, zarządzano przerwy a radni Gminy Drwinia dyskutowali na sali i na zewnątrz budynku, nad którym zbierały się burzowe chmury. Jakie to były dylematy?
Uchwała Rady Gminy Drwinia z 30 kwietnia 2009 roku otwarła możliwość do podjęcia prac nad Studium Zagospodarowania Przestrzennego Gminy Drwinia. Tryb postępowania dokładnie określa ustawa, mówi o kolejnych krokach, a także o dokumentach, które należy załączyć. Po ogłoszeniu mieszkańcy mogli zgłaszać swoje wnioski o zmiany w przeznaczeniu terenu. Ogłoszenie o tym pojawiło się w sierpniu 2010 roku, określając termin składania wniosków do 6 września.
W tym czasie wpłynęły 264 wnioski, głównie od osób fizycznych. Po uzgodnieniu z tych 264 wniosków 49 zostało rozpatrzonych pozytywnie, 99 częściowo, a 112 nie uwzględniono, 4 wnioski nie dotyczyły studium. Częściowo uwzględnione wnioski polegały na tym, że wniosek dotyczył zabudowy mieszkaniowej, a w studium dany teren był przeznaczony pod zabudowę usługowo – mieszkaniową. W takich wypadkach sens i intencja została uwzględniona, albo dla całej, albo części działki. Nieuwzględnione to takie, które nie spełniały pewnych założonych kryteriów. Jakie to kryteria?
Podstawowym kryterium o którym mówi ustawa jest zgodność z planem zagospodarowania przestrzennego województwa. Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na obszary, które plan województwa wyklucza spod zabudowy. Chodzi tu o obszary w pobliżu terenów zalewowych i tereny chronione na podstawie ustawy o ochronie przyrody. Ponadto wnioski złożone przez instytucje. Chodzi tu o zarządy dróg, wojewodę, marszałka, oni także poskładali wnioski. W ten sposób powstały wytyczne do uwzględniania wniosków mieszkańców. Tak przygotowany projekt trafił do opiniowania i uzgodnień. Obecnie na terenie gminy zagospodarowanych pod zabudowę mieszkaniową, usługi i produkcję jest 436 ha gruntów. Nowych terenów pod zabudowę, zaproponowanych w obecnym projekcie studium, jest 722 ha. Określenie kierunków w studium nie rodzi konsekwencji finansowych dla gminy. Po przyjęciu planu gmina będzie musiała uzbroić teren, budować drogi, organizować infrastrukturę techniczną. I tu pojawia się kolejne kryterium, tym razem gminy, aby poruszać się w ramach aglomeracji wodno – ściekowej, gdzie ustalone są pewne kierunki do skanalizowania, uzbrajania etc. i są bardziej predystynowane by organizować funkcje osadnicze.
Ale przejdźmy do procedur. W 2011 roku projekt studium był opiniowany przez instytucje, które wypowiadały się na temat przyjętych rozwiązań. Ich wyrokiem możliwości zostały jeszcze bardziej ograniczone. I studium może być przyjęte po uzgodnieniu pewnych wymogów. Oczywiście jest możliwość odwołania się do sądów, ale procedura w przypadku studium trwa tak długo, ze trwało by to wiele lat, bez pewności, że sąd przychyli się do stanowiska gminy. W związku z tym wycofano się z zagospodarowania niektórych terenów. Po wprowadzeniu zmian projekt trafił do wyłożenia, czyli do opiniowania i składania wniosków przez mieszkańców w 2012 roku. Tym razem złożono 197 uwag. Z tych uwag wykluczono te, które organ uzgadniający na pewno odrzuci, było ich 50. Uwzględniono 44 uwagi, częściowo uwzględniono 103. Ponieważ jakakolwiek zmiana studium wymaga ponowienia procedury ( uzgodnienia z instytucjami, wyłożenie), zmiany były na tyle istotne, że właśnie tego wymagały. Po tych konsultacjach projekt wyłożono w marcu tego roku, odbyła się dyskusja publiczna i do 17 kwietnia była możliwość składania wniosków. I tym razem wpłynęło 40 uwag, z czego 4 zostały uznane za niezasadne, 20 było niemożliwych do uwzględnienia, bo były już sprawdzane, 16 uwag uwag można uwzględnić. I tu jest problem.
Pojawiają się dwa stanowiska. Jedno opiera się na twierdzeniu, że te 16 możliwych do zaakceptowania uwag należy uwzględnić, ale wtedy całą procedurę należy rozpocząć od początku, co może potrwać kolejny rok. Drugie mówi o tym, że studium należy przegłosować, po to aby otworzyć drogę do inwestowania i rozbudowy. A ewentualne zmiany można przeprowadzać punktowo, zmieniając przyjęty na podstawie studium plan zagospodarowania przestrzennego, co dzieje się na drodze uchwały rady. Za drugą opcją zdecydowanie optował wójt Gminy Drwinia Jan Pająk:
– Uważam, że powinniście Państwo podjąć decyzję ostateczną, czyli jeżeli chcemy to skończyć w tym roku to wszystkie zmiany w studium powinny być odrzucone.
Tłumaczono także, że ktoś przespał swój czas i składa kolejny wniosek i w ten sposób sprawa będzie się ciągła w nieskończoność.
Zapytaliśmy radnego Roberta Banasia, czy według niego ten projekt studium powinien przejść?
– Nie powinien przejść, bo dotyczy on zbyt wielu mieszkańców, zamiany zostały wprowadzone po drugim wyłożeniu. A ludzie chcą zmian w tym okresie, do którego mają prawo. Według mnie te wnioski są zasadne i część radnych myśli podobnie, żeby je uwzględnić i zrobić jeszcze jedno wyłożenie – mówił.
Tymczasem na sesji rady pojawili się mieszkańcy, żywotnie zainteresowani przyjęciem studium. Jeden z nich mówił, zaraz po zarządzonej przerwie.
– Szanowna Rado, staram się o to już 6 lat. Jeżdżę do Gminy, na sesje, radni zeszłej kadencji już mnie znają i staram się o punktową zmianę w planie przestrzennym. Nie da rady tego załatwić, bo radni się nie zgodzili. Czekam już bardzo długo i prosiłbym was, że jeżeli jest to możliwe, żebyście odrzucili te parę zmian jakie tam są, bo jak jest możliwość punktowych zmian, i obiecuje to wójt i projektant, to żeby to raz zakończyć a ludzie żeby zaczęli budować.
Wobec niejasności, które mieli radni, postanowiono, że głosowanie nad studium odbędzie się na kolejnej sesji, a radni będą mieli czas na przemyślenie swoich decyzji.
Za oknem rozpętała się burza z gradem i większość przybyłych patrzyła w okna, zastanawiając się jakie będą zniszczenia. W czasie powrotu z Drwini na drodze było pełno liści i połamanych gałązek. Dylemat pozostał, czy uda się go rozwiązać na kolejnej sesji?
(BR)
Jak coś robicie kochani radni to róbcie to z głową a nie na „wariackich papierach”. Czekaliśmy tyle lat poczekamy jeszcze trochę. Przynajmniej jeden radny stanął rozsądnie po stronie mieszkańców.