Bocheńska fundacja „Salina Nova” wspiera projekt zamknięcia północnej pierzei rynku. Dzięki temu byłaby możliwość utworzenia przestrzeni publicznej, klimatu dla mieszkańców, osób przejezdnych i turystów, a także dla drobnego biznesu, takiego jak: gastronomia, rzemiosło i kupiectwo. Przede wszystkim zwiększyłoby się bezpieczeństwo ruchu pieszego w obrębie rynku.
Jeśli chodzi o pomysł utworzenia deptaku kawiarnianego, jest pod tym oczywiście podpis mój i restauratorów, z którymi rozmawiam. Jesteśmy gotowi tworzyć atmosferę i klimat w takich miejscach. Rozmawiamy z mieszkańcami, mamy z nimi kontakt i w zasadzie jest to projekt wysunięty przez społeczeństwo, które popiera inicjatywę. Bochnię odwiedza przeszło 150 tys. turystów rocznie, a w śródmieściu nie jest to zauważalne, w związku z czym widać, że takich miejsc brakuje. To świadczy o tym, że ten turysta nie ma, gdzie się zatrzymać – mówi Artur Loryś, wiceprezes fundacji Salina Nova.
Artur Loryś podkreśla, iż takie projekty nigdy nie powinny powstawać w zamkniętych grupach, ponieważ stanowią element społeczny, więc mieszkańcy powinni decydować o takich rzeczach, przestrzeniach.
W zasadzie jest to inicjatywa bochnian, ale jak zaznacza wiceprezes fundacji Salina Nova:
Wiadomo, że my restauratorzy będziemy walczyć o takie rzeczy, o deptak kawiarniany nie będzie przecież walczył górnik ani lekarz.
Obecnie trwa zbieranie podpisów osób popierających projekt, które można składać w kawiarni należącej do Artura Lorysia.
Wiceprezes fundacji Salina Nova w rozmowie z KBC 24 odniósł się również do komentarzy krążących w internecie na temat tej inicjatywy:
Osoby, które piszą takie opinie, nie do końca rozumieją intencje tego pomysłu, bo przede wszystkim jest to korzyść dla wszystkich mieszkańców: tworzymy sezonowe miejsca pracy, ściągamy turystę, zatrzymujemy go, ożywiamy ruch w śródmieściu, wszystkie wkoło sklepiki, restauracje, gastronomię. To wszystko zaczyna funkcjonować, jest to korzyść dla urzędu miasta, czyli miasto może czerpać ogromne zyski. Rozmawiam z samorządami z przyległych gmin. Oni są bardzo zainteresowani, chętni, by w tym uczestniczyć. Mogliby prezentować swoje walory artystyczne, turystyczne, regionalne całorocznie na zasadzie współpracy. Także to nie jest mój interes, chcę się poświęcić i coś zrobić. Nikt mi później tego placu za darmo nie da.
fot.: nadesłane