W środę, 18 czerwca br. na stadionie miejskim Hutnik Kraków (Suche Stawy), odbył się finałowy mecz Pucharu Polski w województwie małopolskim: Beskid Andrychów – BKS Hal-Mont Bochnia. Obie drużyny zmierzyły się już ze sobą dwukrotnie w rozgrywkach 4 ligi. Dwa razy okazał się lepszy Beskid Andrychów, który u siebie rozgromił BKS wynikiem 4-0, natomiast w Bochni wygrał 2-3.
Faworytem przed meczem według bukmacherów był Beskid, biorąc pod uwagę tabele 4 ligi, również Andrychowianie byli lepsi ale statystyki a boiskowa rzeczywistość to dwie różne rzeczy.
Mecz rozpoczął się świetnie dla BKS-u, bo już w 7 minucie bramkę pewnym strzałem z rzutu karnego zdobył Hubert Skocz. Beskid po straconej bramce ruszył do ataku i już 10 min później do wyrównania doprowadził Oliwier Pilch 1-1.
25 min przerwa na uzupełnienie płynów, godz. 18:00 temperatura 27 °C to naprawdę ciężkie warunki do grania w piłkę, ale stawką był finał Pucharu Polski w województwie małopolskim. Zawodnicy nie oszczędzali się i walka była widoczna z obu stron.
Mimo jeszcze kilku okazji z obu stron wynik nie uległ zmianie do przerwy (1-1).
Na początku drugiej połowy tempo znacząco spadło ponieważ było widać, że pierwsza połowa sporo sił kosztowała obie drużyny. Pierwszą groźną sytuacje stworzył Beskid w 70 min napastnik Beskidu przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem BKS-u.
79 min meczu pada bramka dla Beskidu. Świetna akcja lewą stroną a bramkę zdobywa Sarnecki 2-1. Minutę później Beskid za sprawą Wróblewskiego podwyższa już na 3-1. Andrychów już jedną ręka trzyma puchar, natomiast w 83 min Andrushko strzela bramkę kontaktową na 3-2 dla BKS-u i daje jasny sygnał dla kibiców zgromadzonych na stadionie miejskim, że emocje jeszcze się nie skończyły.
Kiedy wszyscy myśleli, że emocje się skończyły sędzia Krasny doliczył 5 min i wtedy właśnie w 3 minucie doliczonego czasu gry po akcji lewą stroną piłkę do siatki skierował Huber Skocz zdobywając swój dublet w tym meczu. Skoro mecz skończył się wynikiem 3:3 to czekała na kibiców dogrywka.
Pierwsza część dogrywki to była zachowawcza gra z obu stron, tak jak by piłkarze szykowali coś extra na sam koniec. W 110 min meczu czerwoną kartkę nagle otrzymał zawodnik Beskidu (Kaczmarczyk) faulując wychodzącego sam na sam napastnika BKS-u. Rzut wolny został chybiony, a kiedy wszyscy czekali na rzuty karne nadeszła 121 min i bramkę na wagę pucharu zdobył rezerwowy w tym meczu Koryga. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła obok bezradnego bramkarza BKS-u do siatki. Dla Beskidu grającego w osłabieniu był to gol marzenie a dla zawodników BKS-u koszmar.
Ostatecznie puchar trafił do zawodników Beskidu Andrychów którzy pokonali BKS Bochnia 4:3. Wielki szacunek dla kibiców obu klubów, którzy w tak licznej liczbie osób przybyli się na mecz.
autor.: P. Szewczyk