Na sesji rady powiatu, która odbyła się w piątek, w ostatnim punkcie rozgorzała dyskusja dotycząca złożenia przez bocheński szpital zawiadomienia do prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu dokonania przestępstwa przez członków Zarządu Fundacji im. dr Anny Trzaski-Wilkońskiej “Pomagajmy Szpitalowi w Bochni”. Ma to związek z nieprzekazaniem szpitalowi w Bochni od 2013 r. żadnej pomocy finansowej przez fundację, która w wszelkiego rodzaju zbiórkach środków finansowych posługiwała się hasłem „Pomagajmy Szpitalowi w Bochni”. To hasło potencjalnych darczyńców mogło wprowadzić w błąd, gdyż w tym czasie zebrane środki nie trafiły de facto do szpitala, a czekają na przekazanie przez fundację do innych publicznych instytucji z sektora ochrony zdrowia w powiecie.
Podczas posiedzenia rady powiatu w punkcie wnioski, oświadczenia radnych oraz zaproszonych gości zjawił się Mariusz Trojak, prezes Fundacji im. dr Anny Trzaski-Wilkońskiej. Chciał przedstawić radnym stanowisko fundacji na zarzuty kierowane przez dyrektora szpitala w Bochni. Pojawienie się na sesji prezesa fundacji wcześniej nie zostało zasygnalizowane ani też nie była skierowania żadna prośba do przewodniczącego rady powiatu, Jarosława Marca, o udzielenie prezesowi instytucji głosu. Trzeba zaznaczyć, że radni o wystąpieniu perturbacji pomiędzy szpitalem a fundacją wcześniej nie dyskutowali, a jedynie mogli o zaistniałej sytuacji dowiedzieć się z mediów.
Radny powiatowy, Aleksander Rzepecki, poprosił przewodniczącego rady powiatu o udzielenie głosu prezesowi fundacji.
Przewodniczący rady, Jarosław Marzec, jednak nie przychylił się do wniosku Aleksandra Rzepeckiego.
Z całą przykrością stwierdzam, że obowiązują jakieś reguły. Nie ma problemu, żeby na sesji, kiedy jest ważny temat, to go poruszyć, ale wypadałoby, aby z gospodarzem sesji najpierw porozmawiać, czy nawet wcześniej poinformować telefonicznie. Ja nie znam tematu. Jest to rozgrywane za moimi plecami. Jeżeli będzie taka potrzeba, to na najbliższej sesji ten temat podejmiemy i wtedy pana [przyp. red.: chodzi o Mariusza Trojaka] zaproszę i udzielę głosu – mówił Jarosław Marzec.
Dyrektor szpitala może składać do prokuratury każdy wniosek, jaki chce. To jest jego święte prawo. Trzeba popatrzyć na to, co robi fundacja i w jakim zakresie, i tak naprawdę odbieram to teraz jeszcze tym bardziej w kontekście odebrania mi głosu przez przewodniczącego powiatu i skandalicznego zachowania pana starosty, który nazwał sesję rady powiatu Hyde-Parkiem, kiedy obywatel chce się wypowiedzieć. Oceniam to jako zatykanie gęby z powodu strachu bądź poczucia winy – skomentował Mariusz Trojak po wyjściu z sesji swoje niedopuszczenie do głosu.
Jarosław Marzec, przewodniczący rady powiatu, w komentarzu dla KBC24 mówi o przyczynach podjętej przez siebie tej negatywnej decyzji:
Ja pana Mariusza Trojaka nie znam. Pan Trojak wcześniej nie zasygnalizował swojej obecności oraz tego, że chce być na sesji i zabrać głos. Jeśli pan prezes chciałby normalnie w trybie sesji zabrać głos, nie widzę problemu, tylko wypada wcześniej się do gospodarza sesji zgłosić. W tym momencie funkcjonuje takie echo związane z tym, że to pan radny Aleksander Rzepecki, nie wiem czy się dalej czuje przewodniczącym rady powiatu, że zaprasza sobie gości. To już nie ten czas, ponieważ jest inny przewodniczący – skwitował Jarosław Marzec.
Prezes fundacji, opuszczając obrady, przekazał pismo, które było skierowane do starosty bocheńskiego oraz Rady Powiatu w Bochni, gdy nie został dopuszczony do głosu, radnemu Aleksandrowi Rzepeckiemu. Radny odczytał ten dokument, w którym czytamy, że: w 2013 r. Fundacja wstrzymała pomoc finansową dla Szpitala ze względu na skandaliczną politykę kadrową nowego dyrektora, który zatrudnił w trybie bezkonkursowym jako swojego zastępcę osobę, która nie pracowała w żadnym podmiocie z sektora ochrony zdrowia i nie posiada wykształcenia do zarządzania tak ważną dla regionu placówką służby zdrowia. (…) Intencją fundacji jest promowanie działań mających na celu poprawę stanu zdrowia mieszkańców regionu, a nie finansowanie stanowisk administracyjnych dla lokalnych działaczy politycznych, którym powinęła się noga w trakcie wyborów.
Dalej fundacja tłumaczy, że określenie przez pana Jarosława Kycię Zarządu Fundacji mianem „oszustów” odbieramy jako potwarz i wyraz nie tylko braku wiedzy prawniczej, ale przede wszystkim jako próbę zdyskredytowania Fundacji, która ośmieliła się mieć inne zdanie niż Dyrekcja Szpitala i jego organ prowadzący, jakim jest Starosta Powiatu Bocheńskiego. Największą wartością Fundacji jest jej wiarygodność, którą budowaliśmy przez wiele lat, o czym świadczą tysiące wpłat ludzi, którym dobro Szpitala nie jest obojętne. W związku z tym informuję, że Zarząd Fundacji podejmie kroki prawne mające na celu ochronę dóbr osobistych Fundacji i członków jej Zarządu.
Cała treść tego pisma znajduje się tutaj.
W odpowiedzi na zarzuty fundacji, dyrektor szpitala, Jarosław Kycia, powiedział, że:
Jeśli mamy taką sytuację, że ktoś deklaruje i oświadcza, że zbiera pieniądze na jakiś cel lub na jakąś instytucję, a później nie przekazuje tych pieniędzy tej instytucji, to ludzie, którzy wpłacali pieniądze i deklarowali chęć pomocy, mogą czuć się oszukani. Podobną sytuację mamy w odniesieniu do fundacji. Fundacja deklarowała w 2013 oraz w 2014 r. pomoc szpitalowi w Bochni, a w konsekwencji jej nie przekazała. (…) Możemy obracać kota ogonem, szukać w tej sprawie względów politycznych, oskarżać dyrektora, że kieruje się względami politycznymi, ale to nie ja zgłosiłem do mediów taką sytuację, że takie zawiadomienie zostało złożone w prokuraturze, nie ja wskazywałem na ewentualne względy polityczne. Proszę mnie nie oskarżać o takie insynuacje. Ja tylko stanąłem w obronie osób, które do mnie w szpitalu przychodzą i składają takie informacje, że czują się oszukani. Osobami, które pomagają szpitalowi, to są w większości ludzie biedni. To nie jest spór między dyrektorem szpitala a fundacją, to jest spór między społeczeństwem a fundacją, gdzie dochodzenie prowadzi prokuratura. Ja złożyłem takie zawiadomienie do prokuratury. Moim obowiązkiem jako dyrektora szpitala jest prowadzić politykę kadrową, bo to jest mój obowiązek. To nie jest przestępstwo. Przestępstwem jest natomiast oszukiwanie ludzi.
Jak wynikało z dyskusji radnych na sesji, całego problemu by nie było, gdyby Fundacja im. dr Anny Trzaski-Wilkońskiej “Pomagajmy Szpitalowi w Bochni” zrezygnowała z haseł nawiązujących do wpłacania pieniędzy niejako na pomoc dla szpitala.
Punktem zapalnym w całym konflikcie stało się zatrudnienie na stanowisko zastępcy ds. ekonomiczno-eksploatacyjnych Bogdana Szumańskiego, któremu sprzeciwiała się fundacja. Jak wynika z wypowiedzi dyrektora szpitala Jarosława Kyci fundacja nie powinna wpływać na prowadzenie polityki kadrowej szpitala, gdyż nie jest do tego umocowana. To dyrektor placówki sprawuje nadzór i prowadzi całą jednostkę, jaką jest szpital i za nią odpowiada. To dyrektor wie najlepiej, jakie stanowiska trzeba eliminować, a jakie tworzyć w danej sytuacji.
W maju dyrektor szpitala w rozmowie z KBC24 mówił, że to właśnie praca zespołowa wszystkich pracowników szpitala pozwoliła osiągnąć mu w 2013 r. dodatni wynik finansowy, a w bieżącym roku spłacić całość zadłużenia z lat poprzednich.
Czytaj także:
– Szpital pozwał Fundację im. dr Anny Trzaski–Wilkońskiej do prokuratury;
– Fundacja odpowiada szpitalowi: “Skandaliczna polityka kadrowa dyrektora”.
To nie jest spór pomiędzy DYREKTOREM A FUNDACJĄ.
To nie jest także spór pomiędzy SPOŁECZEŃSTWEM A FUNDACJĄ.
TO JEST SPÓR MIEDZY SPOŁECZEŃSTWEM ZIEMI BOCHENSKIEJ A DYREKTOREM SZPITALA JAROSŁAWEM KYCIĄ I JEGO ZWIERCHNIKOEM STAROSTA PAJAKIEM, KTÓRY WYMYŚLIŁ DLA SZUMANSKEGO KORYTO W SZPITALU !!!