Wczoraj odbył się wernisaż fotografii ludzi przypadkowych w miejscu przypadkowym. Ludzie pokazali swoje twarze a wnętrze otwarło się na nich i przyjęło radośnie. Kamienica, która w jakiś sposób umiera, wypełniła się życiem. Rozmowami i śmiechem ludzi, ale także ich wyobraźnią zapisaną w fotografiach.
„Spirytus movens” całego zamieszania z Galerią Bezdomną w Bochni jest Grzegorz Stodolny, który koncepcją zaraził Macieja Piątka z Wydziału Promocji Miasta, a ten z kolei przekonał burmistrza Stefana Kolawińskiego, aby udostępnić na ten cel jedną z pustych miejskich kamienic. Jak mówił Grzegorz, kiedy zobaczył wnętrza kamienicy przy Kraszewskiego, drugiej kamienicy nie trzeba było oglądać. Jednak wybór miejsca to dopiero początek. Wnętrza trzeba było doprowadzić do takiego porządku, który pozwoliłby bezpiecznie do nich wejść zarówno artystom, jak i publiczności.
Swoje prace mógł zaprezentować każdy, dlatego poziom prac był różny, ale nikomu nie można odmówić inwencji już, choćby przy samym wyborze i sposobie wieszania prac na ścianach. Ten poziom, nie był zresztą najważniejszy. Najważniejsze były inicjatywa, działanie wielu osób i spotkanie. Rozmowy, opinie, a czasem nawet kurtuazyjne ukłony. A po wernisażu w Małej Czarnej zagrało Wahadło. Trzeba podziękować za tą akcję inicjatorom, organizatorom i wolontariuszom, za włożoną w nią pracę.
(BR)