Wczoraj od rana trwały warsztaty prowadzone przez jurorów festiwalu „ Integracja Malowana Dźwiękiem”. Odbyły się także dwa spotkania z młodzieżą z Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego i z uczestnikami festiwalu.
Na pierwszym spotkaniu młodzież zadawała wiele pytań, śpiewano także wspólnie, a na fortepianie akompaniowała Ania Rusowicz. O co pytali uczestnicy spotkania?
– W filmie nic nie jest naprawdę wszystko jest zagrane– mówił Artur Barciś odpowiadając na pytanie z sali, czy jak ktoś w filmie mdleje, to mdleje naprawdę.
– A czy jak ta pańska żona w filmie wylała na pana pomyje, to były prawdziwe? – padło z sali pytanie, które spowodowało salwę śmiechu.
– W filmie wyglądało, że ona wylała na mnie jakieś pomyje, ale naprawdę była to ciepła woda z resztkami jakiejś pokrojonej marchewki i wyglądało to jak pomyje, ale ani nie śmierdziało, ani nie było jakieś nieprzyjemne– odpowiadał pan Barciś.
– Od kiedy Pani śpiewa– pytano z kolei Anię Rusowicz.
– Mam zdjęcia jak moja mama występowała w ciąży, z takim wielkim balonem, chyba śpiewałam już wtedy. Na scenie śpiewałam, jak byłam w twoim wieku, ale tak naprawdę, mogę ci powiedzieć, tak świadomie to śpiewam od niedawna. Do tego trzeba dojrzeć, wiele rzeczy trzeba zrozumieć, żeby wyjść i zaśpiewać tak, jak się chce, a nie tak jak wychodzi. Śpiewanie dojrzewa z człowiekiem.
Rozmawialiśmy też z uczestniczkami festiwalu, które brały udział w warsztatach u Artura Barcisia. Mówiły Iza, Karolina i Monika.
Co mi powiecie o panu Arturze?
– Bardzo sympatyczny człowiek. Wzięłyśmy na warsztat poezje śpiewaną i to tak trochę jego bajka bo jest aktorem. Fajnie nam to podzielił i wywrócił nam świat do góry nogami, ale pomógł nam to podzielić i teraz ćwiczymy.
Warsztaty się skończyły, czasu zostało niewiele.
– No tak, teraz jest kwestia żeby to dograć i doćwiczyć, trochę nie ma gdzie bo sprzęty są poskładane, ale jakoś damy radę.
Do czego pan Artur przykłada szczególną wagę?
– Do interpretacji tekstu. Zwraca też uwagę na choreografię, na takie sprawy aktorskie, zrobiłyśmy specjalne scenki. Zwraca też uwagę na dykcję, żeby ładnie mówić po polsku.
Wszystkie śpiewacie razem?
– Nie tylko Iza i ja. Może Monika opowie coś o Charlim Chaplinie– mówiła Karolina
– To jest piosenka o kinie przedwojennym i mam taką rolę, że jestem Charlim Chaplinem i w tym miejscu choreografia jest bardzo ważna.
Potem odbyło się kolejne spotkanie jurorów tym razem z uczestnikami festiwalu. Na spotkaniu panowała świetna atmosfera otwartości, szczerych odpowiedzi, a jurorzy byli zapraszani do niekończących się zdjęć i rozdawali setki autografów.
Po południu część jurorów prowadziła jeszcze warsztaty, a część pojechała zwiedzić bocheńską Kopalnię. Odwiedziliśmy Marka Piekarczyka, który pomagał młodym ludziom, mówiąc co w śpiewanej przez nich piosence jest ważne, na co zwrócić szczególną uwagę i jak nie poddać się presji stresu.
(BR)