Koncertem, bo jakże by inaczej, zakończyły się warsztaty muzyczne Music Battle. Koncertowali trenerzy warsztatów i jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości co do ich wyboru, stracił je na pewno.
Cała uroczystość zakończenia warsztatów rozpoczęła się przed 19.00. Na sali zjawili się uczestnicy warsztatów i trenerzy. Były podziękowania dla kadry, wolontariuszy, firm sponsorujących i mediów. Jacek Królik, tak podsumował spędzony w Bochni czas.
Wszystko dobre co się dobrze kończy. Z pewnym ściskiem w gardle muszę zakończyć te warsztaty, tym razem dwudniowe, ale obiecujemy więcej i mam nadzieję,że już wkrótce. Chciałem podkreślić wysoki poziom wszystkich grup, bo jestem po konsultacjach z całym gronem pedagogicznym, wspaniałego ducha i atmosferę tych warsztatów. Bardzo jestem wzruszony tym co udało nam się wspólnie zbudować w tym mikroświecie.
A Szymon fortuna dodał: Zaufaliście nam, bo jest to stosunkowo młode wydarzenie, a każdy z was ma w środku roku szkołę, pracę. I z tego bardzo się cieszę.
Po tych krótkich wypowiedziach organizatorzy rozdali dyplomy. Były uśmiechy i były też łzy wzruszenia, popłynęły zwłaszcza, kiedy dyplom otrzymał najmłodszy uczestnik warsztatów Leszek, który pracował w klasie Ewy Niewdana – Hady. Przed przerwą poprzedzającą koncert o planach na najbliższy okres powiedział Szymon.
Kolejną Bitwę Muzyczną planujemy stoczyć pod koniec sierpnia. Chcemy stworzyć portal, na którym będziecie mogli się ze sobą komunikować, będzie połączony z Facebookiem, także każdy będzie mógł się odnaleźć. Mam nadzieję, że nas odwiedzicie i na tygodniowych warsztatach będziecie mogli dużo więcej powalczyć.
Przed koncertem Piano Battle na scenie pojawił się dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej, pan Krzysztof Krawczyk i także pogratulował organizatorom świetnej imprezy muzycznej. A potem zaczęła się Bitwa nie tylko na fortepianach. Zważywszy na to, że materiał, który zagrali trenerzy, nie był przez nich ani raz próbowany, można powiedzieć, że poziom zawodowstwa, który prezentują jest najwyższy.
Były prowokacje Nicka, w pełni skoncentrowane na przeciwniku dźwięki Adama, a pod spodem szumiący groove Piotra i Szymona. A potem wszystko się rozkręcało, Ewa zaśpiewała lirycznie, a potem z wykopem i zagrał Jacek. I przekorna „fortuna” utrudniła mu zadanie, gdyż przerwała jedną ze strun. I tutaj cały zespół wykazał się pełnym opanowaniem, Jacek zmienił strunę i zdyscyplinował niesforny „piec”, który bezmyślnie się wyłączał i wrócił z uśmiechem do wykonywanego kawałka. Koncert falował, było mocniej i były momenty na zastanowienie, były też solówki. Szczególnie zabrzmiała ta Szymona, który grał w dymie w błyskach stroboskopu.
Długo po koncercie budynek Szkoły Muzycznej tętnił jeszcze rozmowami i śmiechem. Po uczestnikach widać było, że żal się rozstawać. Trenerzy, też jakoś nie mogli się rozejść. Na pewno mieliśmy wielką przyjemność, uczestniczyć w tym wydarzeniu. Poznać znakomitych muzyków, ludzi otwartych i pełnych pasji, którą przekazywali swoim podopiecznym. Dziękujemy organizatorom, że zaprosili nas do współpracy i mamy nadzieję, że spełniliśmy ich oczekiwania. No, i jak mówi ekipa Music Battle – I dzida!
(BR)
Boguś nie bójmy się tego powiedzieć, że pęknięta struna to była najcieńsza E . Wiem nawet kto wszedł w posiadanie tego „unikatu” … 🙂 Michał Sądel jest zdobywcą tego trofeum – tej dłuższej części struny. A mniejszą część z „oczkiem ” do zaczepiania znalazłem dziś szykując sprzęt do ewakuacji . jak zdobędę certyfikat to już będzie talizman