W poniedziałek, 15 grudnia, do komisariatu policji przy ul. Zamoyskiego w Krakowie zgłosiła się zdenerwowana kobieta, która twierdziła, że została okradziona.
Z mieszkania miała zniknąć saszetka ze złotą biżuterią, którą 55-latka trzymała w schowku w zagłówku fotela …na wypadek kradzieży. Okradziona nie umiała precyzyjnie podać, kiedy precjoza mogły zniknąć ze skrytki, ponieważ długo tam nie zaglądała, ale ustalono, że nastąpiło to w okresie od października br. do dnia zgłoszenia. Miało zginąć m. in. 2 kilogramy złota. W związku ze zgłoszeniem policjanci rozpoczęli swoje czynności, sprawdzali różne wątki i hipotezy. Niestety podejrzenia skupiły się na jej 18-letnim wnuku, który miał dostęp do mieszkania dziadków. Policjanci zatrzymali 18-latka na jednej z podgórskich ulic. Chłopak w trakcie przesłuchania w końcu przyznał się do zabrania biżuterii. Twierdził, że „przecież z czegoś musiał żyć”. Systematycznie podbierał ze schowka babcine precjoza i spieniężał je w okolicznych lombardach. Niestety, nie udało się odzyskać biżuterii – wszystkie złote wyroby zostały już sprzedane innym ludziom. 18-latek usłyszał zarzut kradzieży. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności – podaje Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie.