„After day” i Kasia Gałkowska zagrali w Małej Czarnej

W piątkowy wieczór 19 kwietnia na scenie klubu Mała Czarna zagościł zespół „After Day”. Brzeska formacja raczyła nas programem złożonym z coverów, nie brakło jednak autorskich kompozycji i małej, choć miłej niespodzianki.

Zespół zagrał dużo polskiej klasyki rocka, w swoich aranżacjach. Dobrzy technicznie muzycy, zapewnili słuchaczom dawkę fajnej energii. Jednak tym, co sprawiło, że zapamiętamy ten koncert na dłużej, był występ Kasi Gałkowskiej. Ta zaledwie dziewiętnastoletnia dziewczyna, tegoroczna maturzystka wniosła na scenę, oprócz swojej muzykalności także dawkę delikatności i skupienia. Kasia gra z „After Day”, jak to ujęła, towarzysko. Nie jest członkiem zespołu, ale koledzy pomogli jej w drodze na scenę. Najpierw grała jako support, a teraz wychodzi na kilka piosenek w czasie ich koncertu. Zaśpiewała kilka coverów, ale też swoje kompozycje.

– Piszę piosenki, tworzę muzykę. Tutaj zaprezentowałam tylko dwie swoje piosenki, ale mam ich kilka. Jest też wiele pomysłów, które się rodzą w mojej głowie, a jeszcze tak naprawdę, nie są spisane na kartkę. Gram na gitarze, próbuję na ukulele.

Jej inspiracją i muzycznym guru jest Sara Bareilles, amerykańska wokalistka, kompozytorka i pianistka. W standardzie „Sweet home Alabama” brakowało na mocniejszego uderzenia, dlatego zapytaliśmy Kasię, czy taka ekspresja znajdzie się w jej repertuarze?

– Mój głos raczej się do tego nie nadaje. Chociaż uczę się i cały czas się rozwijam. Jeśli mam oceniać swoje możliwości to, jeszcze dużo przede mną.
I choć być może, dużo jeszcze przed Kasią to jest w jej głosie coś, czego chce się słuchać, emocje są przekazywane dojrzale, a jej obecność na scenie przyciąga spojrzenia.
(BR)