Od kilku dni na płotach w Gawłowie wiszą hasła napisane na kawałkach materiału. Hasła są wyrazem frustracji mieszkańców na działania Starostwa Powiatowego, które w osobie starosty Jacka Pająka, obwinia się za brak chodników w miejscowości. Zapytaliśmy starostę, co sądzi o całej sprawie i jakie widzi rozwiązania.
– Uważam, że mieszkańcy mają prawo do wyrażania swoich opinii. Jeżeli są one ich autonomiczną oceną sytuacji, to z pewnością oparte są o ich wewnętrzne, głębokie przekonanie, że mają takie a nie inne potrzeby i tak rozumiem ten protest.
Potem starosta Jacek Pająk opowiadał o zaproszeniach do dyskusji, które były przez mieszkańców wysyłane w ostatniej chwili, kiedy nie można było już przełożyć wcześniej ustalonych spotkań, które były poświęcone konkretnym problemom i ich rozwiązywaniu. Odniósł się także do formy protestu, czyli wywieszaniu na płotach napisów na kawałkach materiału:
– Forma wyrażania zdania jest dla mnie w sensie wizualnym akceptowalna, w sensie tego, że ona wyręcza normalny dyskurs, wymianę argumentów, stworzenie pewnego projektu, pokazanie uwarunkowań, to to jest niewątpliwie dla mnie zaskoczeniem, chociaż tylko częściowym. Dziwnym zbiegiem okoliczności jest to, że tego typu formy dyskusji mieszkańców z powiatem, zarządem powiatu, starostą zdarzają się tylko na terenie gminy Bochnia. Myślę, że na terenie gminy Bochnia najbardziej zadowoleni są sprzedawcy prześcieradeł.
W dalszej części naszej rozmowy starosta dowodził, że nie można wszystkich dróg, czy chodników w powiecie wyremontować czy wybudować z jednych pieniędzy, które zostały pozyskane jako odszkodowanie od firmy budującej autostradę.
– Uważam, że dzisiaj odpowiedzialna dyskusja na temat – w moim rozumieniu – zrozumiałych oczekiwań mieszkańców, sprowadza się do tworzenia pewnych konstrukcji i zaplanowania pewnych działań, a nie wytupywania i wykrzykiwania swoich oczekiwań i nadziei w związku z tym, że ja krzyczę najgłośniej, to ja będę miał najwcześniej swoje potrzeby zrealizowane – kontynuował starosta.
Już niebawem ma być przeprowadzona inwentaryzacja szkód, po budowie autostrady tak, aby remonty można było rozpocząć z końcem tego i początkiem przyszłego roku. A o samych remontach starosta mówi:
– Chciałbym żeby to były remonty nie tyle doraźne, ale być może nawet droższe, bardziej kompleksowe modernizacje tych odcinków drogowych, żeby nie musieć wracać do tematu za pół roku, za rok czy dwa. Jeżeli taka modernizacja zostałaby wykonana, trwałoby to dłużej, ale z pewnością otrzymalibyśmy standard dróg leszy, o większej trwałości.
Tymczasem pojawia się inny problem. Pieniądze otrzymane w ramach odszkodowania miały być przekazane na remont dróg, a nie budowę chodników. Tylko w przypadku Stanisławic udało się, niejako wymóc na wykonawcy, wykonanie chodników, dla których dokumentację projektową przygotowano na zlecenie Powiatowego Zarządu Dróg. Dlatego rozwiązaniem, które się sprawdza we współpracy z gminami powiatu bocheńskiego, są samorządowe inicjatywy drogowe.
– Dziwię się, że jest taki poziom braku zrozumienia dla standardowych mechanizmów samorządowych. Np. zarząd województwa małopolskiego samorządowe inicjatywy drogowe stosuje jako mechanizm standardowy, gdzie chodniki przy drogach wojewódzkich buduje się ze współfinansowaniem gmin. Większość gmin ten mechanizm akceptuje, bo mają świadomość, że dokładając się do zadania powiatowego, de facto zwiększają poziom bezpieczeństwa swoich mieszkańców. Jeżeli my dzisiaj mamy ograniczoną kwotę – niech to będzie hipotetyczne 100 tys. zł. – to dla mnie rzeczą naturalną jest, że to 100 tys. zł. wspieramy bezpieczeństwo mieszkańców miejscowości w tej gminie, która dokłada drugie 100 tys. zł., bo dzięki temu mamy 200 m chodnika, a nie 100 m. Jest chyba oczywiste, że 200 m bezpieczeństwa to lepszy parametr niż 100 m bezpieczeństwa.
A na koniec naszej rozmowy starosta Jacek Pająk dodaje: – Oczywiście, że można protestować i mówić „To jest wyłącznie zadanie powiatowe”, ale z samych protestów pieniądze publiczne się nie rozmnożą.
(BR)