Znieważanie zwłok, fałszowanie dokumentów, przywłaszczanie mienia i naruszanie praw pracowniczych – to tylko niektóre z zarzutów, jakie Władysława L. postawiła
w 2011 roku… swojemu bratu. Fakt, że rodzeństwo pracujące w jednym miejscu było skłócone, podważył wiarygodność składanych zeznań. Dlatego też gro osób zastanawiało się, czy zamiast prawdziwej afery nie mamy do czynienia ze zwykłym konfliktem rodzinnym. Kontrole zlecane przez dyrekcję szpitala oraz te przeprowadzane przez prokuraturę, potwierdziły słuszność wątpliwości i nie wykazały jakichkolwiek nieprawidłowości w działaniu bocheńskiego prosektorium.
Jak 1 lutego dowiedzieliśmy się z „Dziennika Polskiego”, na tym jednak nie koniec. Tarnowska Prokuratura Okręgowa ponownie zleciła wszczęcie śledztwa w sprawie domniemanego znieważenia zwłok w prosektorium Szpitala Powiatowego w Bochni. Śledztwo ma wyjaśnić, czy w latach 2005-2009, w trakcie pobierania kości od zmarłych nie dochodziło do łamania prawa. – Sprawa była badana również w 2012 r. w Tarnowie, w związku z pismami zawiadamiającej, która wnosiła o kontynuowanie sprawy. Prokurator okręgowy zlecił przeprowadzenie czynności ustalenia, czy rzeczywiście dochodziło do niezgodnego z prawem pobrania tkanek. Prokurator uznał, że podczas wcześniejszego postępowania nie wyjaśniono wszystkich okoliczności sprawy
i konieczne jest przesłuchanie pracowników prosektorium w roli świadków. To z kolei można zrobić tylko po wszczęciu postepowania. – wyjaśnia Elżbieta Potoczek-Bara, rzeczniczka PO w Tarnowie.
Śledczy będą musieli zbadać, czy z pobierania kości czerpano nielegalne korzyści. Przypomnijmy, że ludzkie chrząstki, kości oraz ścięgna są bezcennym surowcem niezbędnym do produkcji protez i implantów ratujących życie i zdrowie ofiar wypadków, czy chorych na różnego typu nowotwory.