Dwaj byli burmistrzowie Bochni, obecnie radni miejscy – Wojciech Cholewa i Bogdan Kosturkiewicz nie tylko reprezentują dwa opozycyjne obozy polityczne, nie tylko siedzą naprzeciwko siebie podczas Sesji Rady Miasta, ale stanęli także po dwóch stronach sądowej wokandy.
Proces o zniesławienie Bogdanowi Kosturkiewiczowi wytoczył z oskarżenia prywatnego Wojciech Cholewa, po tym jak rok temu (27 listopada 2012) na posiedzeniu komisji rewizyjnej doszło do ostrej wymiany zdań między obu panami. Radny Kosturkiewicz miał nazwać Wojciecha Cholewę „kłamcą, bezczelnym kłamcą i oszustem”. (Protokół z posiedzenia komisji rewizyjnej)
Osią sporu była ugoda miasta z właścicielem kamienicy przy Placu Św. Kingi 1, którą podpisał Wojciech Cholewa jeszcze jako burmistrz miasta a dokładnie o to z czyim upoważnieniem pojawiła się w sądzie w Myślenicach radczyni prawna Stanisława Dziadoszczyk 20 marca 2007 r, kiedy burmistrzem był już Bogdan Kosturkiewicz. Doszło wtedy do zmiany stanowiska miasta w sprawie wspomnianej ugody, co inwestor potraktował jako asumpt do jej zerwania.
– Jest to sprawa, która toczy się już ponad pół roku i która jest tak naprawdę przedłużeniem komisji rewizyjnej. Jak to będzie to sąd zdecyduje. Ja powtórzyłem to co powiedziałem na komisji. Z resztą sam wnioskowałem, żeby twarde dowody zabezpieczyć, czyli kasetę z nagraniem, żeby ktoś sobie nie przypominał np. po roku co było mówione a reszta należy do sądu – mówi Bogdan Kosturkiewicz.
Podczas procesu będzie porównywany protokół z posiedzenia komisji z nagraniem. – Różnice w protokole zauważył sędzia a nie ja, to znaczy ja to powiedziałem a sędzia miał podobne zdanie. Ten protokół jest podpisany przez oskarżyciela i tak naprawdę był przygotowany pod niego. Ale tak jak mówię to są twarde dowody. Nie wiem jaka będzie interpretacja sędziego (…) Bo przecież nie powiedziałem do niego wprost, tylko to wynikało z dyskusji, natomiast on powiedział wcześniej kilka rzeczy nieprawdziwych i nie był wstanie obronić tego przed sądem. Nie jest prawdą, że pani Dziadoszczykowa posiadała moje pełnomocnictwo, tylko posiadała jego pełnomocnictwo. A postawa pani Dziadoszczyk jest już dla mnie znana z 2011 roku i jest bardzo dziwna, bo po 4 latach przypomniała sobie, że było inaczej niż napisała wcześniej. Mam informację prawną, którą też przedstawiłem sądowi, gdzie zupełnie inaczej jest sytuacja przedstawiona. Nie chcę komentować szczegółów bo sprawa się jeszcze toczy. Natomiast nieporozumieniem jest, że przedłuża się komisję rewizyjną na posiedzeniach sądu. W ten sposób to ja takich spraw to mogę pięćdziesiąt założyć, czy obecnemu burmistrzowi, czy panu Cholewie, czy komukolwiek innemu, tylko pytanie czemu to ma służyć? – pyta radny Kosturkiewicz.
Inne zdanie na ten temat ma Wojciech Cholewa. – Myślę, że prawda zwycięży w tym momencie, bo świadkowie, którzy stawali przed sądem, wydaje mi się, że jednoznacznie udowodnili, że wtedy urzędujący burmistrz miał doskonałą wiedzę na temat tego po co pani Dziadoszczyk, czyli radca prawny jedzie (do sądu – przyp. red), bo on jej nie zmienił tego pełnomocnictwa. Tak jak powiedziałem pełnomocnictwo było burmistrza a kontynuacja władzy pozwala na to, żeby tego nie zmieniać – mówi radny Cholewa.
Bogdan Kosturkiewicz zdementował informację, że rozprawa toczy się z wyłączeniem jawności. – Pierwsze słyszę, że rozprawa toczy się z wyłączeniem jawności. Były osoby obecne na sali. Nic przynajmniej o tym nie wiem. Mam przecież wniosek pana Wojciecha Cholewy i nie wystąpił on o wyłączenie jawności. Ja też nie występowałem. Według mnie (rozprawa – przyp. red) jest jawna. Nie wiem skąd ktoś ma takie informacje, uczestniczę w rozprawach i być może ktoś z dziennikarzy doszedł do takiego wniosku, bo sędzia po kolei przesłuchiwał każdego z nich, ale to jest normalna procedura sądowa – mówi były burmistrz, który nie widzi powodów, dla których miałby nie używać pełnego nazwiska w kontekście sprawy – Jeżeli byłby jakiś wymóg prawny, który powoduje utajnienie mojego nazwiska, bo ja nie mam zarzutów prokuratorskich (…) tego typu procedury stosuje się gdy jest oskarżenie ze strony prokuratury a tutaj nie ma żadnego oskarżenia – zaznacza.
– Dopiero po 14 stycznia będziemy mogli powiedzieć co i jak. Ja jestem dobrej myśli, że wyjaśnienie sprawy kto miał rację idzie w dobrym kierunku – dodaje Wojciech Cholewa.
(at)
…A PAŁAC PACA.
CHOLEWA I KOSTURKIEWICZ JUŻ POKAZALI „CO POTRAFIĄ” .
ICH CZAS MINĄŁ !!!!!!!
JEDEN ZASŁYNĄŁ DZIĘKI TANKOWNI I KAMIENICY K.KOŚCIOŁA.
DRUGI AWANTUROWAŁ SIĘ Z LUDŹMI .
OBAJ WYRAŹNIE PRZEGRALI WYBORY .
KOLAWIŃSKI SKOŃCZY TAK SAMO !!!!